Czy istnieje grzech lenistwa?

Czy istnieje grzech lenistwa?

Stosunkowo często powołujemy się w konfesjonale na lenistwo jako powód zaniedbania jakiegoś obowiązku. Ta częstotliwość niby nie powinna dziwić, w końcu jest to jedna z siedmiu wad (niegdyś – grzechów) głównych, więc – co logiczne – zdarza się nierzadko. Tylko dlaczego „się zdarza”?

Na lenistwo powołujemy się często, tłumacząc zwłaszcza naszą nieobecność na Mszy Świętej. Z lenistwa jednak nie tylko się nie modlimy, ale także nie uczymy, nie pracujemy, nie rozwijamy się. Czy jednak rzeczywiście o lenistwo tu chodzi?

Ogólnie rzecz ujmując, lenistwo jako wada jest przeciwieństwem cnoty pracowitości. Jak pisze ksiądz Stanisław Witek w swoim Duszpasterstwie w konfesjonale: „Lenistwem […] nazywamy niechęć do pracy w ogóle, albo szczególnej postaci, mimo posiadania warunków psychofizycznych do jej podjęcia”. Kluczowe w tej definicji wydaje się słowo „niechęć”. Lenistwo to – mówiąc prościej – „niechcenie”, stąd tak często w rożnych sytuacjach zaniedbania obowiązków pojawia się proste tłumaczenie: „Nie chciało mi się”. A czegoż to nie chciało mi się w przypadku zaniedbania Mszy Świętej? Na czym polega „niechcenie” Mszy Świętej?

Lenistwo ma jedną szczególną formę – to tak zwane lenistwo w służbie Bożej, lenistwo duchowe, znużenie albo – mądrzej – acedia. Acedia – jak podkreśla Katechizm – nie jest jednak w gruncie rzeczy grzechem przeciwko pracowitości, ale grzechem przeciwko miłości. „Znużenie lub lenistwo duchowe posuwa się do odrzucenia radości pochodzącej od Boga i do odrazy wobec dobra Bożego” – czytamy w punkcie o grzechach przeciw miłości Bożej. Inne to: obojętność, niewdzięczność, oziębłość i nienawiść do Boga.

Nie przypuszczam jednak, iż każdy z nieprzychodzących na Mszę „z lenistwa” ma aż tak złe intencje. Rzecz wydaje się o wiele bardziej banalna. Grzechu lenistwa po prostu nie ma. Jest tylko grzech braku motywacji, czyli w gruncie rzeczy – niedostatek miłości. Człowiek jest istotą – jeśli tak można powiedzieć w kontekście miłości do Boga – ekonomiczną. Robi to, co przynosi mu korzyść, w czym widzi jakąś wartość, także wartość w sferze duchowej. Musi wiedzieć, jaki jest cel podjętego działania, co to działanie mu da. Widać to choćby w sferze twórczości. Jeśli kompozytor przestanie komponować, to czy można powiedzieć, że nie pisze muzyki z lenistwa? Albo pisarz – czy przestaje pisać z lenistwa? Albo malarz – bo już mu się nie chce? Jeśli zdarza się im porzucić swoją pracę, to nie z powodu jakiegoś banalnego lenistwa, ale z braku motywacji, który to brak może być spowodowany rożnymi czynnikami. Z jakiegoś powodu nie widzą już sensu w dalszej pracy. Albo: czy da się zaakceptować wyjaśnienie kochanka, że nie przyszedł na randkę, bo mu się nie chciało, bo miał lenia? Biada dziewczynie, która uwierzy w takie tłumaczenie. Znaczy to bowiem, że oboje nic nie wiedzą o naturze miłości. U podstaw decyzji kochanka‑lenia musi istnieć jakiś brak motywu. Nie zobaczył się ze swoją ukochaną nie dlatego, że „nie chciało mu się”, ale dlatego, że „nie chciał”, a to zasadnicza różnica. Coś niedobrego dzieje się z jego miłością, bo dlaczego już nie chce?

Wiele naszych zaniedbań w dziedzinie życia duchowego wynika właśnie z braku motywacji, z braku widzenia sensu w tym, co jest naszą powinnością i obowiązkiem. Tak staje się z Mszą Świętą, gdy postrzegana jest już jedynie jako obowiązek wynikający z przykazania, a nie jako wewnętrzna potrzeba, która rodzi się z naszej miłości do Boga. Tak jest też z pacierzem i wszelką modlitwą. Lenistwo jest więc zawsze brakiem miłości do tego, od czego albo od kogo się ucieka: od Boga czy od człowieka. Pozostaje pytanie: jak w sobie na nowo tę miłość wzbudzić?

ks. Andrzej Draguła


73061     75615-1     64372     73153

Badanie wnętrza przydatne do dobrej spowiedzi

Badanie wnętrza przydatne do dobrej spowiedzi

Jak dobrze przygotować się do spowiedzi medytując przypowieść O synu marnotrawnym?

  1. Znajdź dłuższą chwilę czasu, nie krócej niż 15 minut, i odpowiednie miejsce.
  2. Poproś Ducha Świętego o poznanie swoich grzechów i miłosierdzia Ojca.
  3. Przeczytaj uważnie fragment Ewangelii św. Łukasza O synu marnotrawnym (Łk 15, 11–32).
  4. Następnie spróbuj odpowiedzieć na zaproponowane poniżej pytania, patrząc na siebie przez pryzmat postawy młodszego syna, starszego i ojca. Nie musisz odpowiadać na wszystkie pytania. Skup się na tych, które szczególnie cię poruszą.
  5. Na końcu wzbudź żal i poproś Ducha Świętego, by w sakramencie pojednania dał ci siłę i nadzieję zmiany na lepsze.

 

Młodszy syn

Czy zauważam to, co otrzymuję od innych: Boga, rodziców, przyjaciół, swojej ojczyzny? Czy doceniam trud, miłość i troskę moich najbliższych?

Czy jestem im za to wdzięczny?

Czy za rzeczami i darami, którymi się cieszę, rozpoznaję tych, którzy mi je dają? A może patrzę na nich tylko przez pryzmat tego, co powinni mi dać?

W czym upatruję moje szczęście? Czego szukam?

Czy jestem świadomy, że pragnienia w człowieku są nienasycalne (św. Teresa z Ávila)? Bez jakich rzeczy, pragnień, osób, przyjemności nie mogę się, moim zdaniem, obejść? Dlaczego?

Czy w życiu pragnę osiągnąć coś, czego nie da się przełożyć na pieniądze i posiadanie? Na ile w moich relacjach z innymi jestem bezinteresowny? Czy są takie działania w moim życiu, dzięki którym daję ludziom coś, nie spodziewając się niczego w zamian?

Jak w moim obecnym życiu wyglądają „dalekie kraje”? Gdzie i jak uciekam przed sobą, Bogiem i bliźnimi? Kiedy czuję, że oddalam się od Boga i innych ludzi? Jak to się objawia? Czy jestem świadomy, że zapominając o Bogu, sprawiam Mu ból?

Czy i w jaki sposób trwonię swoje życie, energię, czas, talenty? Czy nie ulegam różnym formom konsumpcji i powierzchowności, które mnie wewnętrznie wydrążają i pozostawiają rozczarowanym?

Czego chciałbym się pozbyć w swoim życiu, a pomimo wysiłków nie potrafię tego zrobić?

Gdzie doświadczam największej biedy?

Co myślę o sobie, gdy się pogubię i zgrzeszę? Czy widzę nadzieję, a może potępiam się i poniżam?

Czy nie ulegam zniechęceniu? Czy ufam, że Bóg zawsze gotów jest mi przebaczyć? Czy nie chciałbym być bez słabości i grzechów, aby poczuć się bardziej samowystarczalny?

Starszy syn

Jak odnoszę się do innych? Czy nie czuję się od nich lepszy? Czy nie patrzę na nich z góry? Czy nie osądzam i nie potępiam ich wprost lub w myślach?

Na kogo lub na co wyładowuję swój gniew?

Czy uważam, że na wszystko muszę sobie zasłużyć?

Czy spodziewam się nagrody za to, co robię?

Czy chciałbym być bardziej zauważony i doceniony?

W jakich sytuacjach i za co?

O co mam żal do Boga, rodziców, przyjaciół?

Czego, moim zdaniem, nie otrzymuję od nich, a powinienem? Za co oburzam się na innych?

Co mnie w nich denerwuje? Jak często chciałbym usuwać drzazgę z oka brata, nie widząc belki w swoim?

Czy nie boję się Boga jako sędziego, oficera, księgowego?

Czy potrafię się modlić i przyjmować sakramenty nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla Boga?

Czy moja modlitwa nie przypomina chwalenia się i ciągłego proszenia Boga o kolejne dary?

Czy nie szukam usprawiedliwień i wymówek, byleby tylko wybielić samego siebie? Czy nie jestem za bardzo wpatrzony w siebie i swoje poczucie „sprawiedliwości” i bycia porządnym?

Czego zazdroszczę innym? W czym porównuję się z moimi bliskimi, kolegami, gwiazdami sportu, filmu?

Czy jestem w stanie podać rękę i pojednać się z tymi, którzy moim zdaniem nie potraktowali mnie sprawiedliwie lub na to z innych powodów nie zasługują?

Ojciec

Czy potrafię wyobrazić sobie, że Bóg ciągle mnie szuka, że chce mnie wyciągnąć z największych tarapatów?

Jakie uczucia budzi we mnie świadomość, że Bóg tęskni za mną, że jestem dla Niego darem?

Czy mam świadomość, że grzech oddala mnie od Boga, ale nie oddala Boga ode mnie? Czy zdaję sobie sprawę, kim jestem w oczach Bożych? Czy mam świadomość, że grzesząc, zaprzeczam danej mi tożsamości syna lub córki Ojca?

Jakie uczucia się we mnie budzą, gdy słyszę, że Bóg kocha mnie bezwarunkowo? Czy wierzę, że On tak naprawdę niczego ode mnie nie oczekuje?

Co czuję, gdy z Bożych ust słyszę słowa: „Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie”? Czy czułość i delikatność Boga jest dla mnie do przyjęcia? Jeśli nie, co mi w tym przeszkadza?

Czy wierzę, że zawsze mogę wrócić do Boga?

Czy potrafię również przebaczyć tym, którzy mnie zranili? Czy jest ktoś, do kogo żywię urazę?

Szczególnie dla rodziców

Czy pozwalam dzieciom wypowiadać i realizować ich marzenia? Czy mam w sobie zgodę na to, że dziecko może pójść inną drogą niż ja? Czy nie uzależniam dziecka od siebie?

Czy nie wychowuję dzieci, by mi się potem odwdzięczyły?

Jak okazuję swoim dzieciom czułość i poczucie bezpieczeństwa? Czy je przytulam, pozwalam im doświadczyć mojej bliskości? Czy dzielę się z nimi swoimi uczuciami? I czy przyjmuję ich uczucia?

Czy mam w sobie zgodę, że moje dziecko może pobłądzić? Jak reaguję, gdy dziecko sprawi mi ból?

Co we mnie zwycięża: sprawiedliwość czy miłosierdzie?

Czy w imię sprawiedliwości okazuję mu także gniew, gdy trzeba? Czy okazuję dziecku miłosierdzie przez cierpliwe znoszenie jego błędów, upominanie, tłumaczenie? Czy przyjmuję, że dziecko ma prawo do bycia dzieckiem i ciągłego uczenia się?

Dariusz Piórkowski SJ


Polecamy:

74752     75736     66288     74057     73384     72396     75615-1