Pokusa dialogu z Szatanem

Pokusa dialogu z Szatanem

 

On to rzekł do niewiasty…
Rdz 3,1c

 

Co mówi słowo Boże?
Kiedy pozwalamy się „wciągnąć” w stan pokusy, w którym traktujemy szatana jak powietrze – jakby nie istniał – albo drżymy przed nim tak, jakby miał absolutną władzę i jakby istniało tylko zło, wtedy łatwiej mu jest manipulować naszą wolnością. Zły skrzętnie wykorzystuje naszą ignorancję lub strach. Stają się one doskonałym żerowiskiem dla jego działania. Ignorowanie szatana czy nadmierne lękanie się go ułatwia mu zbliżenie się do nas. I tak pojawia się kolejny stan pokusy, w który chce nas wpędzić. Jest to w c h o d z e n i e  z  s z a t a n e m  w  d i a l o g. W dialogu Zły umie się doskonale maskować, tak aby pozostać nierozpoznanym. Kiedy kusił Jezusa na pustyni, potrafił odwoływać się nawet do słowa Bożego i „pobożnie” nim manipulować.

Święty Piotr przestrzega: „Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży, szukając, kogo pożreć” (1 P 5,8). „Krąży” oznacza szuka okazji do dialogu, „zaczepia”, prowokuje do rozmowy. Historia kuszenia w raju pokazuje, że szatan zachowuje się rzeczywiście jak wąż: stara się przez choćby maleńką szczelinę, którą jest ludzkie przyzwolenie, wejść w ludzkie myślenie i zaintrygować je własną „filozofią”. Bardzo zależy mu na rozmowie z człowiekiem. To uderzające: pierwsza rozmowa, jaką znajdujemy w Piśmie Świętym, to właśnie dialog człowieka z wężem. Ewa zdaje się nie zauważać szatana.

Patrząc z dystansu, wydaje się bardzo dziwne to, że nie rozpoznaje kusiciela i nie przeczuwa jego przewrotnych intencji. Jej naiwność wydaje się wręcz irytować. Chciałoby się krzyknąć: „Nie! Nie wchodź z nim w rozmowę. On nie szuka prawdy. Na pewno nie chodzi mu o dobro. Nie sprostasz jego przebiegłości!”. Tymczasem Ewa odpowiada na pytanie węża i daje się wciągnąć w rozmowę.

Pierwszym błędem, jaki człowiek popełnił w raju, był właśnie ten: nie wyczuł obecności Złego i w dobrej wierze wszedł z nim w dialog. W pierwszym ludzkim odruchu chciałoby się powiedzieć: „Jeszcze nic złego się nie dzieje”. A jednak dzieje się coś niedobrego. Pytanie: „Czy rzeczywiście Bóg powiedział…?” jest jak pozostawiony w ludzkiej myśli jad. Ta trucizna powoli przedostaje się do wnętrza i zatruwa pokój serca. Rozmowa z wężem wciąga. Szatan używa pytania jako „haka”. Otóż Ewa „zahaczona” jego pytaniem już nie jest skupiona jedynie na Bogu. Do tej pory jej życie było stanem pełnej harmonii i pokoju dzielonym z Adamem, ponieważ cała uwaga ich myśli i serca zwracała się ku Bogu. On był źródłem ich pokoju i harmonii.

Wchodząc w dialog ze Złym, odchodzi się powoli od źródła pokoju. I o to chodzi szatanowi. Jemu zawsze chodzi o to samo, ilekroć próbuje wciągnąć człowieka w rozmowę. W ten sposób chciał odwrócić uwagę Ewy od Boga, aby choć trochę zwrócić ją na siebie.

Co to oznacza dla życia?
Diabeł jest istotą, która żyje w chaosie, jest księciem ciemności, niepokoju. Jest zbuntowanym, upadłym aniołem, który odwrócił się od Boga i widzi jedynie ciemną przepaść chaosu i nicości. Odkąd przestał kontemplować Boga, stał się niespokojnym duchem. Swój niepokój próbuje przenosić teraz na każdego, z kim udaje mu się nawiązać dialog. Ponadto wie dobrze, że kiedy odwracamy uwagę od Boga, stajemy się bardziej podatni na chaos i zamęt, na błędy i kłamstwo. Tracąc czysty kontakt z Panem, tracimy zdolność kontemplacji, tracąc zdolność kontemplacji, wchodzimy w stan niepokoju i zamętu.

Każdy dialog z szatanem zaraża niepokojem. Niepokój prowadzi nas do zamętu i zagubienia. Zagubienie zaś do błędów i do upadku. Pismo Święte od pierwszych stronic przestrzega nas przed rozmawianiem z szatanem. Dialog z nim stał się początkiem wypędzenia człowieka z raju.

Jezus udziela nam mądrości i pokazuje, jak oddalać pokusę wchodzenia w rozmowę z kusicielem. Gdy Jezus przebywał na pustyni, Zły krążył, wyczekując momentu, w którym mógłby wciągnąć Go w rozmowę. Trzykrotnie podchodził do Jezusa i trzykrotnie Jezus „ucinał” szatańskie próby rozmowy. „Ucinał” je kategorycznie słowem – słowem Boga. Zakończył zdecydowanym: „Idź precz, szatanie!” (Mt 4,10).

Do rozeznania na modlitwie
Szatan szuka okazji do rozmowy ze mną. Często stwarza ku temu „niewinne” i „niegroźne” okazje. Czy zauważam w swoim życiu takie sytuacje, własne zachowania, przez które w sposób „niewinny” wchodzę w dyskusję ze Złym? Przez jaką „szczelinę” szatan najczęściej wchodzi w dialog ze mną? Co najbardziej mnie zwodzi i zmusza do zatrzymywania się na rozmowie z nim?

 

ks. Krzysztof Wons SDS, Przewodnik po stanach pokusy, Wydawnictwo WAM, Kraków 2018


Polecamy:

               

O pokonywaniu diabelskich pokus

O pokonywaniu diabelskich pokus

Sławomir Rusin: Dlaczego szatan nienawidzi człowieka? Ojcowie Kościoła mówili, że z zazdrości o to, iż człowiek został przez Boga wywyższony. Może diabeł cały czas próbuje Bogu udowodnić, że się co do nas mylił?

Ks. Wojciech Węgrzyniak: To chyba najbardziej przekonująca teoria. Ale tylko teoria. Nie mamy danych biblijnych, które pokazywałyby, dlaczego szatan powiedział Bogu: „Nie będę służył”.

Anioł jest istotą par excellence funkcyjną. Anioł, angelos po grecku, oznacza posłany. Jego głównym zadaniem jest być między Bogiem a nami i nam usługiwać. Pan Bóg, stwarzając świat, dał nam do pomocy stworzenia, nie tylko cielesne, ale też duchowe, aniołów właśnie. Wierzymy, że część z tych aniołów stwierdziła jednak, iż takiemu marnemu stworzeniu jak my nie będzie służyć.

To tak jakby nam Bóg powiedział, że mamy służyć mrówkom. Prędzej byśmy je zdeptali, niż im służyli. I chyba podobny rodzaj pychy był w tych upadłych aniołach, w diable.

Pycha jest jednym z największych grzechów, zaciemnia relacje: „Udowodnię ci, że jestem lepszym stworzeniem”. A bycie lepszym od kogoś zakłada posiadanie nad nim władzy: „Będziesz mnie słuchał! Zrób to!”. „Nie, nie zrobię. Mam mocne postanowienie”. „Zrobisz to, zobaczysz”. „Nie, nie mogę. To nie jest dobre”. „Zrób to!”. „Nie zrobię, modlę się codziennie, chodzę do kościoła. Nie, naprawdę, ja wiem, że to jest dla mnie złe…”. „Zrób to!… I widzisz, zrobiłeś. I kogo posłuchałeś, kto jest twoim panem?”. Można powiedzieć, że diabeł codziennie się cieszy, iż jest panem tego świata, chociaż nie jest intronizowany.

Czy myślenie o świecie jako diabelskiej domenie, jest zgodne z Biblią?

Właśnie nie do końca. Wszystko, co stworzył Bóg, było przecież dobre. Wszystko, co mnie spotyka, musi być więc dobre, dla mojego dobra lub wykorzystane dla mojego dobra. I tak powinniśmy patrzeć na świat. Pokonanie pokusy daje ogromną energię. Gdyby Ewa powiedziała wężowi „nie”, zyskałaby wielką moc. Jezus odpowiedział diabłu „nie”, i co się stało? Przez trzy lata działał cuda. Kiedy drugi raz powiedział diabłu „nie”, zmartwychwstał. Gdyby człowiek nie upadł, miałby wielką moc, ale jeśli upadnie i podniesie się, jeśli mimo wszystko zwycięży, to zyska o wiele więcej, stanie się o wiele silniejszy.

„Zmieniać w dobro to, co mnie spotyka” – to jest chrześcijańska, biblijna postawa. Jeżeli mam żonę, a spotkałem naprawdę świetną i piękną koleżankę i ona się we mnie zakochała i to się jakoś rozwija, to nie powinienem panikować, tylko pomyśleć: „Acha, ta sytuacja jest po to, żebym jeszcze bardziej pokochał żonę. Jak wykorzystać do tego tę siłę, która się we mnie rodzi, żeby bardziej pokochać żonę?”. Gdy w moim życiu pojawia się pokusa, to znaczy, że w tej dziedzinie jeszcze jestem słaby, a mogę być naprawdę mocny. Pan Bóg mnie ćwiczy, bo chce, żebym dorósł i zaczął jeść stały pokarm, a nie duchowe mleko dla niemowląt.

Każdy, kto uprawiał jakiś sport, długo pracował nad jakimś projektem, wie, że przychodzi moment znużenia i wtedy odzywa się nasz przeciwnik: „nie warto”, „nie tańcz, nie trenuj”, „rzuć te skrzypce”.

Ale tu nie musi być diabelskiej, czyli ponadnaturalnej, przyczyny, możemy być po prostu zmęczeni.

Dla mnie nie jest ważne, czy diabeł jest naturalny czy ponadnaturalny. Kwestie definicji zostawmy dogmatyce. Ważne jest to, że wiem, iż mam przeciwnika. I wiem, że jeśli się poddam, to przegram. Jedynie wytrwałość i walka z przeciwnościami sprawiają, że człowiek staje się silny.

Co nas nie zabije, to nas wzmocni. Nie chodzi o to, żeby prosić o pokusy, ale żeby je jak najlepiej wykorzystać. Kiedy zwyciężymy raz, drugi, to odkryjemy, że wygrywanie daje radość, że buduje.

Bywają jednak również niezwykle ciężkie chwile, kiedy trudno się podnieść.

Owszem. Pamiętajmy jednak o tym, że Bóg jest dobry i świat też – to jest aksjomat. Nie rozumiemy cierpienia w naszych rodzinach, cierpienia małych dzieci, wielkich tragedii na świecie. I nie ma w tym nic dziwnego.

Co nam jednak da ich zrozumienie? Co by dało Maksymilianowi Kolbemu zrozumienie Auschwitz? Najwięcej daje zaufanie, nie zrozumienie.

Bóg jest naszym Ojcem, a w życiu każdego dziecka przychodzi moment, gdy wydaje mu się, że rodzic jest jego wrogiem. Są wspaniałe lata, kiedy dzieci ufają rodzicom i ci są dla nich największymi autorytetami, ale potem przychodzi moment, gdy czternastoletni syn, na którego rodzice wydali już ponad sto tysięcy złotych, zarobionych w pocie czoła, nie wierzy, że rodzice go kochają, bo nie pozwalają mu przyjść po godzinie 22 do domu. Podobnie jest z nami i Panem Bogiem. Diabeł stara się nam wmówić: „Pan Bóg cię nie kocha, On chce cię zniszczyć”. Pozostaje wtedy jedno i tylko jedno – zaufanie Bogu. I to jest największa próba w naszej relacji z Bogiem.

Chrystus na krzyżu pokonał diabła, a on wciąż działa. Dlaczego?

Na krzyżu Chrystus pokazał raz na zawsze, że jest od szatana mocniejszy. Dzięki temu wiemy, do kogo się uciekać, kiedy diabeł będzie nas próbował. Zwycięstwo Chrystusa jest zarazem już i jeszcze nie. Jezus już zwyciężył szatana, ale ja nie jestem Jezusem. Zwyciężam szatana za każdym razem, kiedy jestem blisko Jezusa.

 

Ks. dr Wojciech Węgrzyniak, prezbiter archidiecezji krakowskiej, biblista, adiunkt w Katedrze Egzegezy Starego Testamentu na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie, ceniony rekolekcjonista i kaznodzieja. Prowadzi stronę internetową www.wegrzyniak.com


Polecamy: