Powracająca autoerotyka
Jak spowiadać się z grzechu masturbacji i oglądania pornografii? Jak to robić umiejętnie, gdy wchodzi się w te grzechy regularnie? Podobno nie zawsze jest to grzech ciężki, gdy jest na przykład nałogiem? Jak rozpoznać, kiedy jest to nałóg? Co zrobić, jeśli spowiednik nie rozumie tego problemu i sądzi, że penitent czyni to dla przyjemności, a nie z powodu frustracji seksualnej, nad którą nie jest w stanie zapanować? Czy wtedy chodzenie do spowiedzi ma sens? Czy można po popełnieniu tego grzechu przyjmować Komunię Świętą (spotkałem się z taką możliwością, jeśli jest to nałóg)? Co zrobić, jeśli 2–3 dni po spowiedzi wraca się do tego grzechu?
Jak to jest z tym postanowieniem poprawy? Jeśli znów upadnę w ten sam grzech, to czy muszę to zaznaczyć w następnej spowiedzi? Czy dostanę rozgrzeszenie, jeśli jestem w niewoli nałogu (np. seksualnego?)
W takiej sytuacji warto mieć stałego spowiednika, który będzie znał nasze uwarunkowania. Z nim najlepiej rozmawiać o takich problemach, ponieważ są to kwestie bardzo indywidualne. Być może rzeczywiście w pewnym momencie będzie potrzebna już psychoterapia i to będzie forma pokuty dla takiej osoby – że podejmie wysiłek pracy terapeutycznej, aby umocnić wolę czy też zmienić nawyki. To będzie znak jej nawrócenia. Powtarzam jednak, że do tego najlepsze jest spokojne rozeznawanie ze stałym spowiednikiem.
Pamiętajmy, że jeśli się pojawia nałóg, to trudno mówić o dobrowolności pewnego działania, jednak i przy nałogu może wystąpić jakaś dobrowolna grzeszność przy inicjowaniu go. Z definicji jednak jeśli trwa nałóg, to jest to jakieś zniewolenie, uwikłanie woli. W konkretnych sytuacjach musi to rozpoznać spowiednik, ponieważ pojawia się problem, gdzie obok oceny moralnej i spowiedniczej powinna przebiegać granica ewentualnej interwencji terapeutycznej.
Są takie sytuacje (oczywiście nie sugeruję, że tak jest w opisanych przypadkach), gdy kompulsja jest tak intensywna, że masturbacja jest reakcją na każdy, nawet najdrobniejszy, stres. Trudno tu mówić o sytuacji kontroli moralnej. W takiej sytuacji ewidentnie dążeniem do nawrócenia będzie to, że w trosce o siebie ktoś podejmie terapię.
Spowiedź a wymuszona przemoc
Czy warto się spowiadać, jeśli jest się pewnym, że nadal będzie się grzeszyć? Na przykład jeśli człowiek stosuje przemoc fizyczną lub psychiczną na napastnikach w ramach obrony siebie lub swojej rodziny?
Obrona konieczna nigdy nie jest grzeszna. Jeżeli ktoś wyrządzi krzywdę, ba, nawet zabije kogoś, gdy broni siebie, swojej rodziny, majątku i występuje tu w obronie koniecznej, to trudno mówić o odpowiedzialności moralnej, że jest to grzech. W takich sytuacjach rozstrzyga motywacja – czy ktoś siebie broni, czy chce kogoś zniszczyć.
Powracający grzech a wybaczenie Boga
Czasem wydaje mi się, że niepotrzebnie chodzę do spowiedzi, skoro i tak potem zawsze to wraca, nie wiem nawet kiedy, i myślę też, że Bóg mi tego nigdy nie zapomni.
Takie niepokoje mogą mieć dwa źródła. Po pierwsze, ktoś może mieć problem z wybaczeniem sobie jakiegoś grzechu. Często bywa tak, że Bóg nam wybacza, ale my nie potrafimy sobie wybaczyć. Wtedy to jest problem, z którym trzeba się zmierzyć i szukać pomocy. Radziłbym porozmawiać ze spowiednikiem.
Po drugie, ktoś może mieć problem z uwikłaniem swojej woli, nie być pewnym, czy rzeczywiście odrywa się od grzechu, czy go naprawdę nie chce. To też jest do rozważenia ze spowiednikiem, do omówienia, jakie warunki są potrzebne, by spowiedź była ważna. Ktoś może się zastanawiać, że jeśli w danym momencie uległ, to gdy wyjdzie od spowiedzi, może znowu ulec. Bądźmy jednak pewni, że Bóg wybacza.
Żal za grzechy
Mam problem ze zdefiniowaniem żalu za grzechy – na przykład w kwestii grzechu cudzołóstwa. Spowiadam się z niego tylko dlatego, że przez wiele lat słyszałam, że jest to grzech. Owszem, często po zgrzeszeniu żałuję, że to zrobiłam, ale dlatego że jestem zła na siebie za bycie tak słabą. Irytuje mnie, że pragnienie mojego ciała jest silniejsze od mojego zdrowego rozsądku. Równocześnie przez świadomość mojej słabości wiem, że ten grzech się powtórzy i nie wiem, czy za każdym razem mam biegać z nim do spowiedzi, czy sobie odpuścić. Co to za żal i postanowienie poprawy, skoro w głębi wiem, że i tak to zrobię ponownie?
Żal za grzechy w sakramencie przede wszystkim zakłada odniesienie do Boga. W tym kontekście nie wystarcza sam żal etyczny, że się coś zrobiło. Więc nie tyle „żałuję, że coś zrobiłem”, ale „żałuję, że to zrobiłem, bo to obraża Boga”. Po drugie ten żal zakłada dobrą wolę: „nie chcę tego robić, bo Ciebie, Boże, to obraża”. Ten akt musi być szczery, jeśli spowiedź ma być ważna. Natomiast to nie daje gwarancji, że do śmierci nie będę już grzeszyć.
Piotr Jordan Śliwiński OFM Cap
Polecamy: