Rachunek z bycia razem

Mężczyźni i kobiety – dorośli, często bogaci ludzie, szli za Jezusem. Zostawiali swój dobytek, życie, by Mu towarzyszyć. Co w Nim było takiego, że postanowili chodzić za Nim od wsi do wsi i wspierać Go swoją majętnością?

Jezus w Ewangeliach nie składał nikomu żadnych deklaracji i nie robił kampanii wyborczej. Nie musiał. Moja intuicja jest taka, że oni patrząc na Niego, dostrzegli jedyną prawdziwą Obietnicę, tę, którą złożył nam Ojciec. Ta Obietnica to nic innego jak część Boga w nas, czyli to, co jest zapisane głęboko w naszym sercu, a każdego dnia zasypywane wieloma błahymi sprawami.

Wpatrywanie się w Jezusa, chodzenie za Nim − w naszym wypadku poprzez modlitwę – choć często związane z trudem, sprawia, że nasze serca przypominają sobie to, co Bóg w nie wpisał. Kobiety usługiwały Jezusowi ze swego mienia. To współgra z tym, co mówił On o traceniu swojego życia, żeby je (od)zyskać.

Czym jest to zyskiwanie? Jest wchodzeniem w życie, takie jakie ono ma być – w jedności z Ojcem. Ojciec, Bóg – On nie chce być wpuszczany na zasadzie jakiegoś rytualno-religijnego działania. On chce, pragnie być z nami cały czas. Tak nas stworzył. Oddawanie życia nie jest formą poświęcenia, ofiary, czegoś nieprzyjemnego, oddawanie życia to tak naprawdę jego zyskiwanie. Odzyskiwanie Boga w swoim życiu to znów nic innego jak odzyskiwanie swojego prawdziwego „ja”, bez zasłony.

Oni za Nim poszli, bo znaleźli swoje miejsce. Nieistotne było, co inni o tym sądzą, ważne było, że oni znaleźli w tym wartość i spełnienie. Czy to są pobożne mrzonki? Zobacz, ile w twoim życiu było takich chwil, kiedy miałeś pewność, że „żyjesz naprawdę”, że robisz to, co kochasz, że jesteś wśród ludzi, którzy żyją podobnie jak ty – spełniając potrzeby swojego serca? I weź mi nie tłumacz od razu, że to wcale nie jest takie proste i że nie zależy od ciebie. To jest kłamstwo tych, którzy tylko obserwowali grupę ludzi, która poszła za Jezusem. Tych, którzy stali, gapili się i wydawali opinie. A czy dziś nie jest podobnie?

Ilu z nas stoi w swoim życiu i obserwuje innych. A później albo zazdrości, albo cynicznie wyśmiewa? Z każdym krokiem w życiu wchodzimy w środek jakiejś opowieści, której z pewnością nie zrozumiemy (G.K. Chesterton). Oni też nie rozumieli, w sensie zrozumienia istoty, sensu. Jednak szli. Bo choć nie rozumieli, to czuli, że tracąc – zyskują życie.

Grzegorz Kramer SJ


Polecamy: